wtorek, 29 października 2013

Colorful Make Up



Przedstawiam Wam kolejny z moich makijaży - znów kolorowy :) Nie jest to może makijaż na codzień, ale myślę, że każda z nas ma czasem dzień w którym wszystko dookoła wydaje się kolorowe i piękne, a nasze myśli wypełniają tylko dobre myśli. W taki pozytywny dzień mam czasem ochotę dodać jeszcze więcej koloru na nasze polskie ulice! Z resztą, takim optymistycznym akcentem możemy też polepszyć dzień przechodniom. Mi czasami robi się jakoś tak cieplej na duchu, gdy wśród polskiej szarości ujrzę jakąś pstrokatą osóbkę.
Do makijażu użyłam:
*podkład Rimmel Lasting Finish, 100 Ivory

* Avon, eyeshadow primer
*paleta cieni Sephora (box)
* Catrice, gel eyeliner, 010 Black Jack with Jack Black
* Maxfactor, 2000 calorie waterproof volume
* brwi -> cień z paletki Yves Rocher, Matte Tri-Tone, 30 Prune Rose
*pomadka Maybelline Moisture Extreme, 721 Pinky Beige

piątek, 18 października 2013

Żółto-niebieski make-up


Założenie tego bloga miało na celu m.in. dzielenie się z Wami moimi makijażami. W związku z tym dzisiaj pierwszy post makijażowy. Nie mam dla Was żadnego tutorialu, ale pomyślę nad zrobieniem jakichś w przyszłości. :) Jak pewnie zauważycie w przyszłych postach - mam ostatnio słabość do kolorowych makijaży. Oczywiście te naturalne też bardzo lubię, ale kolorowe wyglądają bardziej... zjawiskowo? Właściwie nie bardzo wiem jakiego słowa użyć. No, w każdym razie robią większe wrażenie niż te nude :)

Rzadko wychodzę w takim makijażu na ulicę, aczkolwiek zdażało mi się już. A Wy? Macie czasem ochotę wprowadzić trochę koloru na ulicę?


(Na drugim zdjęciu moja skóra wyszła... dziwnie. Ale za to makijaż wyszedł dobrze, więc... nie zwracajcie uwagi ;])

Do makijażu użyłam:

*podkład Rimmel Lasting Finish, 100 Ivory
* Avon, eyeshadow primer
*paleta cieni Sephora
* Inglot Duraline
* Catrice, gel eyeliner, 010 Black Jack with Jack Black
* Maxfactor, 2000 calorie waterproof volume
* brwi -> cień z paletki Yves Rocher, Matte Tri-Tone, 30 Prune Rose



czwartek, 3 października 2013

Od pierwszego posta do teraz minęło całkiem sporo czasu… No ale już tak mam, planuję coś, a potem… nagle mi coś wypada, albo zaczynam zajmować się czymś innym i przekładam to na jutro i na jutro i na jutro. J No ale zebrałam się w końcu w sobie i napisałam tego posta. Mam już plany na kilka/kilkanaście kolejnych, zobaczymy tylko jak to wyjdzie z ich realizacją.


Zakupiłam ostatnio parę nowych kosmetyków oraz pędzelek. Postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na temat owych nowości.



Właściwie, tylko dwie z tych rzeczy zakupione zostały w Polsce. Mowa tu o musie nawilżającym Pantene i balsamie Soraya. Pozostałe 4 rzeczy zakupiłam w Mediolanie, podczas wrześniowej wycieczki. Przedtem nawet nie słyszałam o firmie KIKO, która, muszę powiedzieć, zrobiła na mnie całkiem duże (oczywiście dobre) wrażenie. Kosmetyki są relatywnie tanie, mają oni naprawdę duży wybór zarówno odcieni, jak i rodzajów (?) kosmetyków, a wystrój przypomina trochę wystrój sklepów Inglota. Niestety odkryłam sklep pod koniec mojego pobytu we Włoszech, także stać mnie było już tylko na te trzy produkty.


Pattene, Mus Głęboko Nawilżający, Odżywka bez spłukiwania do włosów suchych (4/5)
 Nie spodziewałam się wielkiego nawilżenia po tym produkcie. Nałożyłam na włosy, wysuszyłam tak jak zawsze i byłam zaskoczona. Włosy były miękkie, ładnie pachniały i …były prostsze niż zazwyczaj.  Oczywiście nie jest to żadna bogata w składniki maska odbudowująca ani serum, także nie możemy oczekiwać po niej ,,głębokiego nawilżenia” jak zapewnia producent. A już na pewno nie trwałego nawilżenia. Mimo wszystko daję jej 4/5, bo bardzo polubiłam to, jakie moje włosy stają się po jej użyciu.


Soraya, Piękne ciało, Balsam do ciała wyszczuplająco - antycellulitowy (3/5)
Nie wierzę w wyszczuplające moce balsamów do ciała, przynajmniej nie z tej półki cenowej, ale postanowiłam wypróbować ten balsam. Ma on ciekawy zapach, taki cukierkowo-pudrowy? Ciężko w sumie określić ten zapach. Utrzymuje się on długo na skórze. Jeśli chodzi o ,,antycellulitową” część jego nazwy – zauważyłam zmniejszenie się cellulitu, ale dużo (naprawdę dużo) chodziłam w dni w które go używałam, także nie wiem w jakim stopniu jest to zasługą balsamu. Na pewno pozostawia on skórę ładnie nawilżoną, pachnącą i ujędrnioną.


KIKO, Eyebrow Marker, no- transfer natural tattoo, odcień 03 (5/5)
Do tej pory do wypłenienia brwi używałam cienia lub kredki. Planowałam jednak zakupić jakiś marker bądź żel do brwi, także od razu skierowałam się do kasy z tym kosmetykiem. Kolor jest dosyć ciemny i pasuje do moich brwi. Łatwo wypełnia się nim brwi, które zostają w takim samym stanie przez cały dzień.




KIKO, Creamy Lipgloss, odcień 101 (4/5)
Pomadka w kredce w różowawym odcieniu nude. Właściwie jest to połączenie pomadki z błyszczykiem. Ładnie wygląda na ustach, wygodnie się ją nakłada i ładnie błyszczy. Jeśli chodzi o trwałość – taka jak w przeciętnym błyszczyku.








 KIKO, Mirror Lacquer, odcień 617 (3/5)
Lakier w słoiczku ma brązowy odcień i na taki też liczyłam. Na paznokciach okazuje się być jednak bardziej lustrzanym srebrnym. Brązu można się dopatrzeć jedynie w pomieszczeniu. Pomimo to wygląda całkiem fajnie. Niestety nie jest on zbyt trwały. Utrzymuje się góra 2 dni bez odpryskiwania. Za to zdecydowane plusy dostaje za wygodny pędzelek i wydajność – jedna warstwa idealnie pokrywa paznokcie.



Urban Beauty United, Eyemazing, Tapered Blending Brush no. 35 (5/5)
Mięciutkie, syntetyczne włosie, bardzo ładnie blenduje. Nie wiem jeszcze jak będzie się zachowywał po wypraniu, bo nie miałam jeszcze okazji przetestować go pod tym kątem. ;] (Tak, pędzelek na zdjęciu jest lekko brudny ;])




To tyle na dzisiaj. Dajcie znać jak podobała Wam się notka. Postaram się być bardziej systematyczna.
Miłego dnia!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...