środa, 4 marca 2015

RECENZJA: Urban Decay Vice 3 Palette

Tak jak obiecałam, z ,,lekkim" opóźnieniem, przychodzę do Was z recenzją cudeńka, jakim jest paleta Vice 3 od Urban Decay. Zamarzyła mi się ona, gdy zobaczyłam ją w akcji na filmikach zagranicznych youtuberek. Korzystając z wizyty w Londynie, zażyczyłam sobie ją więc na prezent gwiazdkowy ;)


OPAKOWANIE:

Paletka zapakowana jest nie tylko w kartonik (który sam w sobie jest bardzo ładny), ale również w użyteczne etui/kosmetyczkę, które chroni ją przed porysowaniem. Sama paletka wykonana jest z mocnego, błyszczącego plastiku z napisem imitującym kryształ. W środku znajdziemy lusterko bardzo dobrej jakości (nie jest to jedno z tych, które wyciąga nam twarz na wszystkie strony ;]) oraz dwustronny pędzelek. Paletka zamykana jest na magnes.

ZAWARTOŚĆ:
W środku znajdziemy 20 cudownych cieni - zarówno matowych jak i perłowych. Cienie mają miękką konsystencję i świetnie się blendują. Trwałość cieni oceniłabym jako bardzo dobrą - utrzymują się na powiece cały dzień. Użyte z bazą Urban Decay Primer Potion są nie do zdarcia! Pigmentacja każdego z cieni również jest świetna. Wystarczy lekko przejechać pędzlem i mamy już niezłą dawkę koloru. Z palety jesteśmy w stanie wykrzesać zarówno delikatny, dzienny makijaż, jak i szalony wieczorowy - jest więc ona uniwersalna. ;)



Z paletki jestem baaardzo zadowolona i używam jej na okrągło. Jest ona naprawdę warta wydania większej ilości pieniędzy ;)
Cena - 42£


czwartek, 29 stycznia 2015

CHARAKTERYZACJA - Skull Boy

Ostatnimi czasy zaczęłam się bardziej interesować wszelkiego typu charakteryzacjami. Czy to takimi przy użyciu samych farbek, czy takich z użyciem silikonu i prostetyków. Zamierzam zagłębić się w ten temat i skompletować sprzęt potrzebny do tego rodzaju ,,makijaży". Jeszcze zanim w moje ręce wpadł komplet farbek charakteryzatorskich - postanowiłam spróbować zdziałać coś za pomocą kosmetyków, które już mam - głównie eyelinerów i cieni. Efekt wyszedł całkiem zadowalający jak na pierwszą próbę ;)

Modelował mi mój kolega i spędziliśmy nad tym trochę czasu. Widzę niedociągnięcia, które można by poprawić, ale tak jak mówiłam - była to moja pierwsza próba ;) Do wykonania tej charakteryzacji użyłam eyelinera Maybelline, cieni m.in. Inglota i Sleeka i odrobiny farbki do twarzy (takiej taniej, ze sklepu papierniczego np.). Od razu zastrzegam, że nie, model nie ma na sobie białych soczewek ;) Po prostu wywinął oczy do tyłu :D

Mam dla Was efekty jeszcze jednej charakteryzacji, którą ostatnio popełniłam - tym razem przy użyciu płynnego lateksu. A już niedługo wezmę się za testowanie farbek charakteryzatorskich i wosku charakteryzatorskiego!

Jak Wam się podoba? :)



wtorek, 20 stycznia 2015

Londyńskie nowości

Tak jak obiecałam, wracam z postem poświęconym nowościom, które przyleciały ze mną z Londynu :) Niestety mój budżet był ograniczony, a bogactwo kosmetyków, które można było kupić...ogromne. No ale trzeba się było na coś zdecydować. W mojej kosmetyczce wylądowało parę produktów, które chciałam kupić już od dawna, oraz takie, które odkryłam dopiero na miejscu.


MUA Luxe Matte Lipstick, w odcieniu Kooky
Jest to jedna z tych pomadek, które zasychają na ustach i trzymają się dopóki nie postanowimy czegoś zjeść ;) Nie jest to trwałość sławnej pomadki z Lime Crime (nie testowałam jeszcze), ale jak na tak tani produkt, jest naprawdę dobrze! Od dawna przymierzałam się do kupna pomadki w głębokim odcieniu fioletu i proszę!

OCC Lip Tar, w odcieniu Hush
Widząc farbki OCC u innyh blogerek, wiedziałam, że też muszę taką mieć! Miałam dylemat czy wziąć bardziej naturalną czy może jakąś w szalonym kolorze np. granatu. Jako, że wcześniej zdążyłam kupić już fiolet z MUA, postanowiłam postawić tym razem na neutral. Jak wyżej, jest to zasychająca farbka, ale raczej ze średnią trwałością.

Maybelline, Baby Skin Instant Pore Ereaser
Kosmetyk, który jest dostępny również w Polsce. Ale jako, że jest to (mnieeeej więcej) zamiennik primera z Benefitu i akurat trwała promocja 3 za 2, to się skusiłam. :) Całkiem przyjemna silikonowa baza, rzeczywiście trochę ,,wymazuje" pory i przedłuża trwałość podkładu.

Bourjois, Happy Light Matte Serum Primer
I to jest ten moment, w którym zorientowałam się, że finalnie wzięłam matującą wersję, zamiast rozświetlającej. Ehh... tak to jest jak się wydziwia i wkłada i wyciąga rzeczy z koszyka, nie mogąc się zdecydować. No cóż. Myślałam, o tej bazie jako bazie dla siebie, ale widzę, że będę musiała ją zużyć na klientkach ;)

Beauty Blender
Posiadałam do tej pory podróbkę Beauty Blendera z niemieckiej firmy Ebelin i byłam naprawdę zadowolona. Jako, że oryginał był akurat w promocji i wszyscy ją tak wychwalają,  pomyślałam ,,czemu nie?". Narazie mogę powiedzieć, że na pewno jest bardziej miękka i aksamitna od innych gąbeczek, ma inną fakturę. Nie mogę się jednak jeszcze zdecydować czy lepiej mi się nią nakłada kosmetyki... ;)

 Urban Decay, Vice 3 Pallette
Przepiękna na zewnątrz, przepiękna w środku. Cienie bardzo fajnej, półsuchej konsystencji, dobrze przylepiają się do powieki i nieziemsko blendują :) No i spójrzcie na te kolory! Znajdziemy zarówno piękne odcienie fioletu i bordo, przepiękne niebieskości, idealne neutrale, które świetnie nadają się do rozcierania... Bajka!
Chcecie swatche...? ;>

Urban Decay, Primer Potion
Kolejny kosmetyk, który zamierzałam kupić od dłuższego czasu. Już teraz wiem o co takie halo z tą bazą! Cienie trzymają się na niej tak, że aż ciężko je zmyć! Jest niesamowita!

Primark, zestaw pierścionków
Sześć przepięknych pierścionków za 2₤! Stały się moim nowym ulubionym akcesorium ;)

Primark, szal w zieloną kratę
Przymierzałam się do szala w kratę w Polsce, ale jak zobaczyłam ceny w niektórych sklepach, to zrezygnowałam. Na pomoc przyszedł Primark... :)


Lush, Cupcake Face Mask
Na zbiorowym zdjęciu zabrakło jeszcze tej o to maseczki. Sklep Lush'a jest wypełniony tyloma przepięknie pachnącymi produktami, że czułam się jak zaczarowana. W końcu zdecydowałam się na tą maseczkę, którą, jak twierdzi nalepka na spodzie, zrobiła ,,specjalnie dla mnie" pani... Ewelina. Któż wie, może nasza rodaczka ;) Maseczka pachnie jak połączenie mlecznej i gorzkiej czekolady z orzechami (które pełnią w niej funkcję peelingu). Aż trzeba się powstrzymywać przed zlizaniem jej! :D

To tyle na dziś.
Testowałyście, któryś z tych produktów? Jakie wrażenia?

Jeśli jesteście zainteresowani zdjęciami z Londynu - zapraszam do poprzedniego posta! <KLIK>


poniedziałek, 12 stycznia 2015

TRAVEL DIARY: Święta w Londynie

W tym roku nie spędzałam świąt w takim samym gronie jak zawsze. Zdecydowaliśmy z moim chłopakiem, że tegoroczne ( a w sumie ubiegłoroczne ;)) święta spędzimy w Anglii z jego bratem. Mieszka on zaraz pod Londynem, także mieliśmy również okazje zwiedzić chociaż trochę to piękne miasto. Święta, mimo, że brakowało paru osób, spędziliśmy w baardzo fajnej, rodzinnej atmosferze. No i pierwszy raz przygotowywanie wigilijnych potraw w dużej mierze spadło na moje plecy! :D W sumie w Anglii spędziliśmy 17 dni. Był więc czas na zwiedzanie i oczywiście...zakupy! Ale o części zakupowej w kolejnym poście ;) Teraz chciałabym się z Wami podzielić paroma zdjęciami z wyjazdu. Anglia spodobała się nam tak bardzo, że planujemy niedługo kolejną wycieczkę ;)

1 - Przepiękny hotel (tak mi się wydaje) w centrum Londynu.
2. Regent Street przystrojona na święta.
3. Big Ben widziany od strony rzeki
4. Pałac Buckingham

 
1 - Widok na Big Bena ze szczytu London Eye
2 - ...i spod London Eye :)
3 - Przy Tower Bridge
4 - Great Park w Windsor prowadzący do letniej rezydencji królowej

,
1 - Widok podczas stania w kolejce na London Eye :D
2 - London Eye nocą z drugiego brzegu rzeki
3 i 4 - panoramy ze szczytu London Eye

Przepiękny wieżowiec Shard. 
(wjazd na taras widokowy na samej górze kosztuje... 30₤!)

 1 - Przepiękna architektura Londynu, która mnie oczarowała. W centrum są same takie ładne budynki!
2 - Hyde Park
3 - Wygłodniałe wiewiórki w Hyde Parku
4 - Winter Wonderland (niestety nie udało mi się w końcu tam wejść choć na chwilę :c)

 
 1 - Restauracja przy Regent Street
2 - Stacja metra na Baker Street
3 - Peron 9¾ na dworcu King's Cross (straasznie mnie rozczarowali tym. Wcisnęli ten wózek tam, gdzie było miejsce. Nie miało się to za bardzo nijak do miejsca w którym przebiegał Harry Potter... ;/)
4 - Baker Street 221B :) Niestety Sherlock nie otworzył... pewnie spał. :D


 
1 - Tak, w Londynie mają światła dla jeźdźców. Jest dla nich nawet specjalny guzik umieszczony tak wysoko, żeby jeździec siedząc na koniu miał go idealnie pod ręką.
2 - W parku w Maidenhead zostałam królową ptaków :D
3 - Anglia potrafi zaskoczyć niezwykle klimatycznymi (i strasznymi) miejscami tam, gdzie byśmy się tego nie spodziewali.
4 - Chyba nie muszę tłumaczyć :D


1 - Cmentarz z wysokimi ,,sarkofagami" z tym kościołem w tle... wyglądało to jak miejsce z jakiejś gry w klimatach horror.
2 - Royal Shopping Center w Windor - pasaż handlowy połączony z zabytkowym dworcem.
3 - Letnia rezydencja królowej w Windor
4 - Jeden z cudnych sklepów w Royal Shopping Center. Wszystko tam było urządzone tak, żeby pasowało do tego zabytkowego dworca.


Z bólem serca wracaliśmy do Polski... Ale na pewno odwiedzimy Londyn jeszcze nie raz. Może nawet na dłużej... ;)

A Wam, jak podobał się Londyn?

wtorek, 4 listopada 2014

MAKE UP - EMERALD GREEN

Uwielbiam wszelkie kamienie szlachetne, minerały, kryształy czy nawet sztuczne szkiełka imitujące drogie kamienie. Jest w nich coś takiego co wręcz chwyta za duszę ;) Co za tym idzie jakiekolwiek cienie/pigmenty nawiązujące do kamieni szlachetnych od razu zyskują moją sympatię.
Ten makijaż co prawda powstał z bardziej przypadkowego połączenia kolorów, ale teraz po czasie kiedy na niego patrzę - zainspirował mnie on do stworzenia
KOLEKCJI MAKIJAŻY INSPIROWANYCH KAMIENIAMI SZLACHETNYMI.
Przed Wami pierwszy ,,przypadkowy" członek tej kolekcji :)






Dajcie znać, czy podoba Wam się pomysł na kolekcję! :)





piątek, 17 października 2014

Jesień w kolorze bordo - Make Up

Cierpię ostatnio na totalny brak czasu. Praca i szkoła wysysa ze mnie resztki sił, nie wystarcza mi doby na małe przyjemności. :/ Jakoś jednak udało mi się wcisnąć w grafik ten makijaż i po kilku dniach, znalazłam również czas na napisanie posta. Yaaay! :D

Myślę, że każdemu jesień kojarzy się z kolorem bordo. Czy to w krajobrazie, czy w szafie, czy w makijażu - bordo pojawia się dookoła nas. Osobiście uwielbiam ten kolor (szczególnie na ustach ;)) jak i jesień, więc robienie tego makijażu sprawiło mi dużą przyjemność. :)





Do makijażu użyłam:
* Maybelline, Affinitone Concealer, 01 Ivory
* Sleek, paletka Vintage Romance
* Sleek, paletka Ultra Mattes v2
* Essence, Pigments, 21 Jungle Fever
* Maybelline, Lasting Drama Eyeliner, Black
* Max Factor, Clump Defy Mascara
Brwi: Maybelline, Color Tattoo 24H, Permament Taupe

Mam nadzieję, że czas pozwoli na zrobienie dla Was większej ilości jesiennych makijaży. :)






poniedziałek, 22 września 2014

>>ULUBIENIEC<< Essence All about matt! Fixing Loose Powder


Wygląd bloga troszkę się zmienił, postanowiłam postawić na prostotę. Nie jest to jeszcze finalny wygląd. Zapewne trochę poeksperymentuję, ale mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. :)
Jak pewnie zauważyłyście kiepsko u mnie również z systematycznością. Jakoś nie chce mi to wyjść. Ale postanowiłam postawić jakieś kroki w tym kierunku, trzymać się bardziej kalendarza, pisać koncepty postów np. w komunikacji miejskiej, także trzymajcie kciuki! ;)

______________________________________________________________
ESSENCE, ALL ABOUT MATT! FIXING LOOSE POWDER

OPIS PRODUCENTA:
Transparentny, sypki puder nałożony na podkład, matuje skórę i ujednolica makijaż. Poręczne opakowanie zawiera malutkie otwory dozujące odpowiednią ilość pudru. Bez efektu świecenia przez cały dzień. Dopasowuje się do każdego odcienia skóry.

Skład: Aluminum Starch Octenylsuccinate, Polyethylene, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Butylparaben, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben (9.05.2013.)



Cena: ok. 15 zł / 11g
(źródło: wizaż.pl)

OPAKOWANIE:
Całkiem zgrabne srebrno - przezroczyste opakowanie, nie za duże, nie za małe. Mieści w sobie 11g produktu. Dzięki przezroczystej dolnej częsci opakowania, możemy bez problemu zobaczyć ile produktu nam zostało. Srebrna zakrętka ma niestety tendencje do rysowania się, ale zważając ile czasu jest ono już u mnie w użyciu - możemu mu to wybaczyć ;) Literki nie ścierają się, u mnie przez czas jedynie odrobinę się porysowały. Jeśli chodzi o dziurki wewnątrz opakowania - polecam Wam nie odklejać całej naklejki! Dziurki są jednak dosyć duże i jeśli odkleimy całość, będzie nam się wysypywało dużo więcej pudru, niż potrzebujemy.

ZAWARTOŚĆ:
Puder w opakowaniu biały - na twarzy staje się niewidoczny. Nie zdażyło mi się z nim jeszcze przesadzić do tego stopnia, aby na twarzy było widać jakąkolwiek biel. Puder jest bardzo drobno zmielony, przez co bardzo przyjemnie się go nakłada. 
Trwałość - jak dla mnie bardzo dobra. Jednak nie jestem posiadaczką cery tłustej, więc nie wiem jak sprawdzi się on przy mocno przetłuszczającej się twarzy. Ktoś z tłustą cerą może próbował?
Wydajność - nie jest to jakaś szałowa ilość, aczkolwiek mimo wszystko wystarczył mi na raczej dłuższy niż krótszy czas. Nie jestem w stanie niestety powiedzieć Wam na ile, gdyż trochę czasu minęło odkąd się skończył.
No i to za co pokochałam go najbardziej - uczucie jakie tworzy na buzi! <3 Po nałożeniu go na podkład, twarz jest niesamowicie aksamitna i gładka! Sprawia to jednocześnie, że wszelkie róże i bronzery nakładają się jeszcze łatwiej i wygodniej. Po żadnym pudrze, nie czułam jeszcze tak niesamowitego wykończenia. Naprawdę polecam wypróbować go chociażby w drogerii, aby poczuć tą miękkość.


Aktualnie używam pudru transparentnego, bambusoweg z Paese, jednak nie umywa się on do tego. Na pewno wrócę do niego, jak tylko tamten mi się skończy ;)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...